Co znajduje się w mleku kobiety

Pierwszy raz przystawiłam malucha do piersi w półmroku szpitalnego pokoju, wśród dźwięków kroków pielęgniarek i cichych jęków innych mam. W tamtej chwili myślałam tylko o jednym: żeby zadziałało. Nie wiedziałam jeszcze, że będę wytwarzać żywy płyn, który zmienia się z godziny na godzinę, reagując na otoczenie niczym mikroskopijny laborant. Dopiero później zrozumiałam, że to, co „znajduje się w mleku kobiety”, to opowieść o nas samych – o naszym stresie, naszej diecie, naszej miłości, a nawet o pogodzie za oknem.

Składnik po składniku – bez biochemicznego żargonu

  1. Woda i tłuszcz – niby nic nadzwyczajnego, ale proporcje zmieniają się w ciągu dnia. Rano mleko bywa chudsze, wieczorem – gęstsze i bardziej sycące. Organizm wie, że noc zbliża się z długą przerwą.
  2. Białka – głównie kazeina i serwatkowe. One budują „klocki” mięśni, ale też przenoszą składniki odpornościowe. Najprostsza droga, by przekazać dziecku informację: „to jest bezpieczne, to jest nasze”.
  3. Cukier mleczny – laktoza – to paliwo dla mózgu. Dlaczego dziecko potrafi tak długo ssać? Bo z każdym łykiem dostaje porcję energii, która pozwala mu uczyć się świata.
  4. Komórki macierzyste – tak, te same, o których się mówi w kontekście terapii nowotworowych. Przemykają cichutko z piersi do krwiobiegu dziecka, jakby chciały powiedzieć: „W razie czego jesteśmy, naprawimy”.
  5. Hormony – oksytocyna, prolaktyna, melatonina. Kiedy karmię o 3 w nocy, sama czuję, jak senność mnie otula. To nie przypadek – melatonina z mojego mleka szepcze dziecku: „śpij spokojnie, jesteśmy razem”.
  6. Mikrobiom – setki szczepów bakterii, które zasiedlą jelita malucha. Część z nich pochodzi z mojej skóry, z powietrza, z kuchni, gdzie właśnie obieram jabłko. Mleko to most między moim światem a jego.

To, czego nie ma na żadnej liście

  • Zapach mojego ciała – węch dziecka rozpoznaje go już w pierwszej dobie życia.
  • Rytm serca – ssanie synchronicznie przyspiesza bicie jego serduszka do mojego tempa.
  • Cisza albo szum radia – dźwięki, które słyszałam w ciąży, wracają jak kołysanka.
  • Moje zmęczenie, moje radości – bo stres podnosi kortyzol, a szczęście uwalna więcej oksytocyny. Mleko jak taśma magnetofonowa: zapisuje emocje dnia.

Kiedy sięgam po własne wspomnienia

Pamiętam, jak po szczepieniu moje dziecko rwało się do piersi z taką siłą, że aż mnie zabolało. Potem zasnęło w sekundę. Pielęgniarka powiedziała: „To endorfiny w mleku, naturalny znieczulacz”. I rzeczywiście – nic nie działało tak dobrze jak ta chwila bliskości.

Albo zima dwa lata temu, gdy cała rodzina przechodziła grypę. Mleko nagle stało się bardziej wodniste – organizm produkował więcej przeciwciał, więc zmniejszył tłuszcz, żeby szybciej przepompować broń przeciwwirusową. Przez trzy dni spałam z nosem zatkanym, ale karmiłam dalej. Dziecko przeszło chorobę lżej niż my, dorośli.

Kilka zdań o tym, co mnie zaskoczyło

  • Mleko po powrocie z zakupów pachniało inaczej niż to po spacerze w lesie. Jakby zbierało w sobie zapachy dnia.
  • Kiedy wróciłam do pracy i odkładałam mleko do lodówki, zauważyłam, że poranna porcja była jaśniejsza, a wieczorna – gęstsza. Tak się dostosowywało do mojego grafiku.
  • Przy drugim dziecku miałam więcej snu, a mleko było bardziej kremowe. Czy to zasługa odpoczynku? Czy może po prostu ciało zapamiętało, co robić?

Nie ma jednego „idealnego” mleka. Każda z nas produkuje wersję autorską, nigdy identyczną, bo każda z nas żyje w innym ciele, w innym domu, z innym bagażem doświadczeń. To, co znajduje się w mleku kobiety, to nie tylko składniki odżywcze – to mikrokosmos, który opowiada dziecku: „Tak pachnie nasz świat, tak bije moje serce, tak smakuje moja miłość”.

I choć nikt nie da nam za to nagrody, wystarczy spojrzeć na te małe powieki zamykające się przy piersi, by wiedzieć: warto było.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *