Czy Twój maluch po posiłku zaczyna drapać się po policzkach, a na skórze wyskakują mu nagle czerwone kropki? Albo może po wizycie u dziadków, którzy „zrobili tylko mały omlet”, biegniesz z nim do apteki po lek przeciwhistaminowy? Jeśli któryś z tych scenariuszy brzmi znajomo, prawdopodobnie już wiesz, czym są uczulenia u dzieci. Jeśli dopiero zaczynasz się domyślać – zaparz kawę. Opowiem Ci, które produkty najczęściej płatają figle małym żołądkom i jak rozpoznać, że to naprawdę alergia, a nie przeziębienie czy ząbkowanie.
Skąd się bierze ta niechciana reakcja?
Zanim zaczęłam zgłębiać temat, myślałam, że alergia to jakaś współczesna fanaberia. W końcu jeszcze nasze babcie jadły wszystko i „jakoś nic im nie było”. Tyle że teraz wiemy więcej. Układ odpornościowy dziecka może uznać nieszkodliwy białko w jedzeniu za intruza i wyprodukować przeciwciała IgE. Kiedy następnym razem ten sam pokarm trafi do brzuszka, organizm wzywa całą armię – histamina leci w świat, pojawiają się wysypka, katar, biegunka albo świszczący oddech. I już: jesteśmy na liście „najczęstsze uczulenia u dzieci”.
Top 5 produktów, które lubią „walczyć” z małymi brzuszkami
- Krowie mleko
Pamiętam, jak po raz pierwszy zobaczyłam czerwone placki na szyi mojej córki po kaszce mlecznej. Pediatra wyjaśnił, że białko kazeiny czy serwatkowe potrafi dać popalić niemowlakom, bo ich układ pokarmowy jeszcze „nie ogarnia” skomplikowanej budowy. Objawy? Poza wysypką – kolka, biegunka z krwistymi żyłkami, a nawet wymioty. - Jajka
Omlet, naleśniki, ciasto drożdżowe – wszystko piękne, póki nie zauważysz, że maluch zaczyna się drapać po uszach, a jego powieki robią się jak balony. Największym winowajcą jest białko jajka, ale żółtko też potrafi zaskoczyć. Ciekawostka: niektóre dzieci tolerują jajko w wypiekach (wysoka temperatura zmienia białko), choć samego sadzonego nie tkną. - Orzechy, zwłaszcza ziemne i drzewa
Tu historia robi się poważna. Orzechy lubią wywoływać tzw. reakcje anafilaktyczne – wystarczy odrobina, by pojawił się obrzęk gardła, trudności z oddychaniem, spadek ciśnienia. Dlatego każdy rodzic alergika pakuje ze sobą adrenalinę w ampułkostrzykawce. I nie, nie jesteś histeryczką, jeśli wyciągasz ją w restauracji – po prostu masz plan B. - Soja i pszenica
Sojowe mleko, tofu, chrupki kukurydziane z dodatkiem soi… brzmi zdrowo? Dla części dzieci bomba z opóźnionym zapłonem. Pszenica z kolei potrafi ukryć się w budyniu, parówkach czy nawet lodach. Gdy reakcja pojawia się po 2–3 dniach, trudno połączyć fakty. Dlatego prowadzenie dzienniczka jedzenia ratuje życie (i nocne wędrówki po forach parentingowych). - Ryby i skorupiaki
Zapach smażonego dorsza w galerii handlowej? Dla jednych raj, dla innych koszmar. Objawy mogą pojawić się nawet po kontakcie skórnego – ktoś obok je krewetki, a nasze dziecko dostaje pokrzywki na rączce, bo dotknęło poręczy. Brzmi jak scena z filmu sensacyjnego, ale naprawdę się zdarza.
Jak rozpoznać, że to alergia, a nie „coś tam uleci”?
- Czas: objawy pojawiają się zwykle do 2 godzin po jedzeniu (choć opóźnione reakcje też się zdarzają).
- Powtarzalność: za każdym razem ten sam pokarm wywołuje ten sam scenariusz.
- „Syndym matki”: masz przeczucie, że coś tu nie gra – ufaj mu i idź do alergologa. Badania skórne, później ewentualnie prowokacja doustna pod kontrolą szpitala – to jedyna droba do pewnej diagnozy.
Co dalej? Życie bez sera, jajek i mleka brzmi jak wyrok. Tyle że wcale tak nie jest:
- Zamienniki: mleko owsiane, kokosowe, ryżowe – dziś wybór jest ogromny (tylko sprawdzaj etykiety, bo często wzbogacają je właśnie mleko w proszku).
- Przepisy: brownie z aquafaby (woda z ciecierzycy) smakuje lepiej niż klasyczne, odkąd odkryłam przepis pewnej blogerki z Krakowa.
- Wsparcie: grupy na FB „Mama alergika – bez mleka i jajek” to skarbnica patentów. Tam dowiedziałam się, że chipsy z Biedronki bez mleka istnieją i są legalne (czytaj: chrupiące jak prawdziwe).
I najważniejsze – nadzieja. U wielu dzieci alergia na mleko czy jajka z czasem się wycisza. Statystyki mówią, że 80 % maluchów „wyrasta” z uczulenia na mleko do 5. roku życia. My dopiero do tego dążymy, ale już teraz wiem, że nasza lodówka nie jest wieczna strefą zakazana – tylko tymczasowa mapa poszukiwań nowych smaków.
Uczulenia u dzieci to nie koniec świata, choć początkowo wygląda jak koszmar. Klucz to obserwacja, diagnoza, a potem kreatywność w kuchni. I głęboki oddech, gdy słyszysz: „Ale przecież tylko dałam mu kawałek sera…” – bo każda z nas, mam, przerabiała to milion razy. Trzymam kciuki za Wasze eksperymenty i czekam na wieści, gdzie kupiłyście najlepsze mleko migdałowe bez dodatku miodu.

Nazywam się Anna Nowicka i jestem mamą – to zdanie, które od lat otwiera większość moich wewnętrznych monologów.
Ten blog powstał z potrzeby podzielenia się tym, czego nie da się wypunktować w plannerze ani schować do kieszeni spodni po praniu: emocjami, które czasem niespodziewanie wypływają przy zmywaniu naczyń, odkryciami, które przychodzą o 3:14 nad ranem, i małymi zwycięstwami, które najczęściej pachną kawą i ciepłym śpiworkiem.
Piszę tu o sobie i o nas – bo odkąd zostałam mamą, świat zaczął się mieścić w szczegółach, a doświadczenie przestało być tylko moje. Dzielę się spostrzeżeniami, które chwytam w locie: o tym, jak czasem wystarczy jedno głębokie westchnięcie, żeby przestrzeń w głowie zrobiła się większa, i o tym, że „dobrze” nie zawsze wygląda jak na Instagramie.
Jeśli masz ochotę posiedzieć ze mną chwilę – bez gotowych recept, za to z dużą szczerością – zapraszam.